
Widok z pewnej londyńskiej kuchni..zdaje się Larkhall.. czy coś tam..SW. Miła to kuchnia, miłe wówczas wszystko. Też miło wspominam.

Tu kawę podawali z dzbanka. I choć niezbyt smacznie gotowano, lubiłem przychodzić. Było jakoś tak kolorowo. Miejsce, do którego chciałbym jeszcze wpaść na prasówkę i ciacho. St Michael's Hill, BRIstol, UK.

To miejsce z gatunku magicznych, gdzie wszystko smakuje lepiej, a Regent najbardziej.
Miejsce do którego chcę powracać. Treboń, CZ.

Tu sytuacja nieco odmienna. Jest kontekst monotonii, przebity odrobiną polskiego przaśnego hurra-optymizmu. Chyba skakał Małysz....albo grali chłopaki Leo...ehh to jakiś sen. Francuska, Z.G.Polska.

Nic w tym szczególnego, można by nawet rzec - monotonia. We wnętrzu każdego z tych "flatów" spodziewać się można było jednak nietuzinkowych postaci, czarnych scenariuszy oraz innych zaskakujących sytuacji, oczywiście włączając tak zwane normalne i spokojne życie. Jakoś miło było spacerować w tych pozornie nudnych labiryntach. Windmill Hill, Bristol, UK.